grawerowanie w krysztale
sabunia portal
Nowoczesna Ikona Reklamy
Jako przedstawiciel i zarazem jeden z projektantow firmy Eurolaser 3d pragne zaprezentowac najnowsza technologie przestrzennego grawerowania wewnatrz krysztalow. Jesli pragniesz podarowac komus excluzywny upominek lub polepszyc morale swojej firmy poprzez niebanalny nosnik reklamy, zaprojektujemy dla ciebie twe zyczenie i umiescimy je w krysztale.
[url]www.eurolaser3d.com[/url]
Bezposredni kontakt:
[EMAIL="plasti2@vp.pl"]d.b.eurolaser3d@gmail.com[/EMAIL]
ja ci podpowiem co ja kupowalam na taka okazje;)
kosz ale ladny a nie maciupki z odpowiednia liczba roz
wygladal imponujaco
a tesciowie dali moim rodzicom krysztalowy wazon z wygrawerowanymi zyczeniami (of kors mozna wziac nie krysztal-grawer robi na wszystkim) mama sie poplakala ze wzruszenia http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
Taki prezencik z grawerem-fajna rzecz i na lata
Rezydencja ta była prawdziwym klejnotem wśród domostw w stylu hiszpańskim. Całość zaprojektował znany architekt - Pablo Pedro. Sam projekt kosztował fortunę. Drugą fortunę kosztowała budowa, wykończenia i wyposażenie. Przyjrzyjmy się trochę wyglądowi frontu rezydencji. Wysoki, biały mur, zakończony ostrymi prętami osłania widok wewnętrznego ogrodu, pełnego egzotycznych roślin. Wjazd zamyka potężna stalowa brama o ażurowym zdobieniu i górnej części zakończonej takim zabezpieczeniami jak całe ogrodzenie. Otwierana na pilota, zabezpieczona kamerami i wyposażona w futurystycznie wyglądający domofon. Właściwie to całe obmurowanie domostwa jest naszpikowane nowoczesną techniką obserwacyjną i antywłamaniową. Każda próba sforsowania tej niewinnie wyglądającej twierdzy uruchamia szereg alarmów i zabezpieczeń z czujnikami ruchu i podczerwieni. Wewnętrzną część ogrodzenia stale patrolują agenci ochrony o umiejętnościach, jakich nie powstydziłaby się sama obstawa prezydenta.
Do domu prowadzi wyłożony najznakomitszym białym marmurem podjazd, który zatacza idealne koło wokół doskonale skomponowanego, dużego klombu.
Front budynku robi równie silne wrażenie, co ogrody i podjazd, jeśli nie większe. Cały w olśniewającej bieli, podkreślony odpowiednio ustawionym oświetleniem, sprawia wrażenie budynku wyrzeźbionego z lodowca. Delikatne akcenty kwiatowe kontrastują swoimi żywymi barwami z opalizującą bielą sprawiając, że potęguje się wrażenie nierealności tego, co się widzi.
Ten, komu dane jest obejrzeć wnętrze rezydencji, przez długi czas nie może się otrząsnąć z uczucia jakby był we śnie. Przestronne, jasne wnętrza kontrastujące z nasyconymi barwami mebli i roślin. Kryształowe stoliki, smukłe rzeźby i dywany, które swoją miękkością zdają się wciągać idącego w czeluści słodkie jak wata cukrowa. Rezydencja wręcz przytłacza swoim ogromem ale jednocześnie otula przytulnością i ciepłem w sposób, który sprawia, że nie chce się stamtąd po prostu wyjść... Już nigdy...
Aby dać upust bogactwu, w rezydencji znajduje się sześć sypialni, kilka pokoi gościnnych, ogromna i bogata biblioteka, saloniki o wystrojach nawiązujących do pór roku i odległych miejsc. Szczególnie jeden z nich zasługuje na uwagę. To salon zimowy. Ściany pokrywa faktura imitująca idealnie, skrzący się w słońcu śnieg. Wszystkie meble wykonane są z rzeźbionego kryształu. Na sofie i fotelach, miękkość zapewniają białe poduszki, obszyte tak delikatnym materiałem, że dotykając ich ma się wrażenie, że zaraz roztopią się pod wpływem ciepła palców. Sprzęty wewnątrz salonu zrobione są z białego złota i srebra. Grawerowane w taki sposób, że wręcz toną w drżących białych rozbłyskach. Jedyną rzeczą, która pozornie nie pasuje do reszty pomieszczenia, jest owalna, ciepło-pomarańczowa świeca w centrum stolika. Przykuwa wzrok i sprawia, że zapada się w milczące zapomnienie przypominające stan w czasie medytacji. Nie ma na świecie bardziej odprężającego miejsca niż ten salon.
W lewej części budynku znajduje się też obszerna jadalnia, w której można urządzać spore bankiety i przyjęcia. Wystrój jest zmieniany w zależności od okoliczności i nastroju właścicielki rezydencji.
Mało kto wie, że dom skrywa wiele tajemniczych przejść w większości prowadzących do wielkich piwnic. Tam znajdują się magazyny, skarbiec, zbrojownia i wiele pomieszczeń, których przeznaczenie zna jedynie właścicielka. Znajduje się tam też kilka wyjść ewakuacyjnych z rezydencji. Wszystko jest doskonale zabezpieczone zarówno przed bezpośrednim, siłowym atakiem, jak i przed próbą włamania sposobami bardziej tradycyjnymi. Każdy krok śledzą ukryte w ścianach i sprzętach kamery oraz czujniki ruchu.
W garażu stojącym przy domu można znaleźć kilka luksusowych samochodów. Od limuzyny, po ferrari i terenowego Hummera.
Z tyłu domu, białe schody prowadzą na basen..
Ostatnio bardzo zaniedbałam NW na rzecz moich innych, wielkich muzycznych miłości [a co! Muszę dbać mój muzyczny haremik! ]. Głównie dryfowałam na nowej fali mocno pokręconego, norweskiego blacku, odpływałam przy metalu progresywnym a'la Anthema i poszukiwałam innych tego typu osobliwości.
Czemu o tym piszę? Bo po tych odległych, muzycznych wojażach znów na linii uszy-głowa-serce zagościli Finowie z Nightwisha. I to, zaiste, wspaniałe uczucie posłuchać ich po takiej długiej przerwie znowu. Szczególnie -"Century Child".
Na początek - wspaniałe "Bless the Child". Nie ma ono już uroku nowości, mogę się przyczepić do drętwej perkusji, trochę zbyt prostych klawiszy, średnio skomplikowanej melodii i do mnóstwa innych rzeczy, tylko...po co? Na entre nadaje się genialnie, słucha się go z rozkoszą...drętwa perkusja? Jaka perkusja...??
Niektórzy uważają, że Nightwish smęci...faktycznie, "End of All Hope" to zupełne smęty. Tak smętne, że powolna jak gepard na amfetaminie sekcja rytmiczna mało nie rozsadzi mi głośnków. Utwór ma takiego kopa, takie tempo...łagodne pioseneczki dla młodych panienek? Nie w tym wypadku, moi drodzy. "End of All Hope" przetacza się po słuchaczu jak kawalkada pijanych harleyowców, tylko że w przeciwieństwie do tego drugiego - jest o niebo przyjemniejsze.
Nieco łagodniejsze jest "Dead to The World", ale zaznaczam - nieco. Utwór mocno trąci klasycznym heavy, ale wcale mu to nie szkodzi. Najsilniejszy punkt tego kawałka to zdecydownie wokal Marco, przy którym Tarja wypada nader blado. Ot, metal z tymi tam...cojones...:wink: i to w najlepszym wydaniu [ten metal znaczy ].
Po "Dead to The World" następuje przerwa na oddech, czyli "Ever Dream" - osobiście średnio lubię ten utwór, ale nie odmawiam mu pewnego wdzięku. W każdym razie - cudne klawisze, a damy są zachwycone. O to wszak chodzi...
Kolejna zmiana klimatu, wybitnie wredny, wybitnie gorzki utwór, będący metaforycznym środkowym palcem, który Tuomas demonstruje całemu światu. Jakby mało było paskudnego tekstu, to jeszcze gitary i klawisze, bardziej dręczone niż pieszczone, torturowana do samozapłonu perkusja, wrzask Marco, który nie wyśpiewuje, ale wypluwa tekst, kawałek po kawałku. Jazgot i kakofonia, 100% emocji, 100% agresji, 100% procent zębów, które nie utrzymały stanowisk po zderzeniu szczęki z podłogą.
Nastepny utwór służy mi zazwyczaj na szukniu uzębienia po podłodze. Oczywiście, żartowałam. "Forever Yours" jest jednym ze słabszych momentów na tej płycie, w mojej opinii. Natomiast zaraz po nim - mała perełka oprawiona w srebro. Perełka to tekst "Ocean Soul", a srebro to klimat, jaki wytwarza łagodna muzyka.
"Feel for You" jest z pozoru dość łagodną piosenką o miłości. Ale jakiż ma drapieżny pazurek, jakie pokazuje kiełki...bardzo lubię ten utwór za tą właśnie nieszablonowość. I genialanie przesterowana, ciężka gitara Emppu. Mała rzecz, a cieszy. I to o tej gitarze mówię, nie o Emppu.
"Phantom of The Opera" jest utworem, do ktorego nijak się nie mogę przkonać. Nie jest zły, ale nie moge się przemóc. Zbywam go więc milczeniem. Ale zaraz po tym pojawia się mój ukochany brylancik, kryształ, moja ukochana nightwishowa baśń - "Beauty of The Beast". Kocham i ubóstwiam takie muzyczne klejnoty, oprawione w wysmakowaną oriekstrę o niebanalnym kształcie, grawerowane pięknym tekstem i mieniące się bogatą, fascynujaco zmienną linia melodyczną. Uwielbiam napawać się tym skarbem i uważam go za genialne zwieńczenie doskonałej płyty.
Gdyby jeszcze Tarja śpiewała jak na "Oceanborn" albo chociaż w "Two For Tragedy"...ech, ale chyba nie można mieć wszystkiego.
Cytat
A sami byli dla siebie większym ciężarem niż ciemność. Mdr 17,20
A sami byli dla siebie większym ciężarem niż ciemność. Mdr 17,20_2