Greg Lake Epitafium
sabunia portal
Wojciech Mann
Jak to w art rocku, tekst jest nieco mętnawy, no, może powiedzmy ładniej -
niejednoznaczny i do tego mało optymistyczny
Nie mogę mieć do nikogo pretensji, tylko do siebie. Już przy Cohenie nieco mi
się oberwało za próby poetyckie. Rzeczywiście, można było zrobić to inaczej,
ale przecież nie chodziło mi o Nobla. A teraz kolejny klasyk i Manniakowi
zachciewa się wierszowanego tłumaczenia. No dobrze, sam tego chciał. A tekst
nie byle jaki: „Epitaph” King Crimson. Nie wybrałem go ot, tak. Wiele osób
prosiło o ten właśnie tytuł. Jak to w art rocku, tekst jest nieco mętnawy, no,
może powiedzmy ładniej - niejednoznaczny i do tego mało optymistyczny. Sam
tytuł też jest pełniejszy: „Epitaph including March for No Reason and Tomorrow
and Tomorrow” - czyli „Epitafium, a w nim »Marsz bez powodu « i »Jutro i
jutro «”. I co tu się dziwić, że Szanowni Czytelnicy postanowili mnie wpuścić
na tę minę. Wiadomo, że jestem przystojny i inteligentny, a ostatnio wyszło, że
również ambitny i poetycki. A więc ruszajmy do tej nierównej walki!
Epitafium (1)
Ściana, na której pisał wieszcz,
Dosłownie pęka w szwach.
W narzędziach, które niosą śmierć,
Słoneczny tańczy blask.
Gdy każdy rozerwany jest
Przez koszmar i przez sny,
Nie złożysz wieńca laurowego,
Gdzie cisza tłumi krzyk.
Zmieszanie mym epitafium jest,
Gdy pełznę ścieżką pełną wyrw.
Jeśli się uda, to będzie luz i śmiech,
Ale raczej jutro będę płakał,
Boję się, że jutro będę płakał.
Pośród żelaznych losu bram
Nasiona czasu tkwią,
Podlane uczynkami tych,
Co byli i co są; (2)
Wiedza to niebezpieczny druh,
Gdy reguł nie da nikt.
A ludzkie przeznaczenie, patrz
W idiotów dłoniach tkwi.
Zmieszanie mym epitafium jest,
Gdy pełznę ścieżką pełną wyrw.
Jeśli się uda, to będzie luz i śmiech,
Ale raczej jutro będę płakał,
Boję się, że jutro będę płakał".
King Crimson
Angielska grupa oficjalnie zawiązana 13 stycznia 1969 roku w składzie: Robert
Fripp, Greg Lake, Ian McDonald i Michael Giles. Dodatkowo krążył wokół nich
Peter Sinfield, piszący teksty. Swą nazwę zespół zawdzięcza właśnie
Sinfieldowi, a konkretnie jego tekstowi "In the Court of the Crimson King".
Debiut płytowy był tak wstrząsający, że wielu krytyków obawiało się, czy zespół
będzie jeszcze kiedykolwiek w stanie dogonić sam siebie. Mogło się skończyć na
jednej płycie. Tymczasem w różnych konfiguracjach osobowych KC, mimo że z
przerwami, istnieje, nagrywa i występuje po dziś dzień. Manniak nie podejmuje
się opisywania ich muzyki. Trzeba sobie ją przyswoić, najlepiej etapami.
Skombinować trochę grosza, nie wydawać na głupoty, tylko kolekcjonować płyty.
Na początek warto te najwcześniejsze - "In the Court of the Crimson King" i "In
the Wake of Poseidon", a potem jeszcze z dwadzieścia innych. Albo sięgnąć
wstępnie po "Young Person's Guide to King Crimson". A zresztą czy ja jestem
Wasza matka czy ojciec? Sami decydujcie.
Cytat
A sami byli dla siebie większym ciężarem niż ciemność. Mdr 17,20
A sami byli dla siebie większym ciężarem niż ciemność. Mdr 17,20_2