gry domek lalek i czesanie
sabunia portal
Wracając do tematu. Kolezanka przed chwilą mi opowiedziała, ze była na slubie, gdzie na zaproszeniach, proszono aby zamiast kwiatów kupić miśka pluszowego. Zrobili sobie zdjęcie w misiach, a później misie pojechały do wolontariatu, gdzie były rozrowadzone dla spragnionych pluszaków dzieci.
Zastanawiam się czasem, skąd bierze się w dorosłych przekonanie, że pluszaki to jest coś, co dzieci uwielbiają i chcą dostawać(?)
Jak sięgam pamięcią to, oczywiście, miałam coś tam miłego, pluszowego do przytulania, ale ta zabawka sama w sobie była nudna. Nudna, bo nic się z nią (oprócz tego przytulania) nie dało robić. Nie chodziła, nie siadała, nie zginały jej się nóżki, nie bardzo się nadawała do ubierania. O klasę wyższe były lalki, ich czesanie, szycie ubranek, zabawy z królem kangurkiem w dom, robienie sekretów, gra w kapsle, puzzle, klocki, wszystkie te zabawki (i zabawy), gdzie trzeba się było wykazać jakąś inwencją, działać.
Tym bardziej dzisiaj, czy współczesne dzieci, dzieci ery gier komputerowych, elektronicznych gadżetów, niesamowitych możliwości świata zabawek, który przecież był kiedyś znacznie uboższy i mniej dostępny, tęsknią jeszcze do takich zabawek jak pluszaki?
Być może dziecko z Domu Dziecka ucieszy się z czegokolwiek, z samego faktu, że coś dostało, że ma coś na własność, z samego wyróżnienia przez kogoś podarunkiem, ale czy nie wolałoby np. wieloelementowych klocków?
Te pluszowe misie to dla mnie taki wyraz bezmyślności dorosłych, którzy chcą zadowolić swoją duszę dobrym uczynkiem, a w rzeczywistości idą po linii najmniejszego oporu, ciesząc się, że dali, ale już nie zastanawiając się, czy ten dar ucieszy obdarowanych.
e> poprawka z forowych nauk: nie po najmniejszej linii oporu! dnia Pią 12:43, 27 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Wracając do tematu. Kolezanka przed chwilą mi opowiedziała, ze była na slubie, gdzie na zaproszeniach, proszono aby zamiast kwiatów kupić miśka pluszowego. Zrobili sobie zdjęcie w misiach, a później misie pojechały do wolontariatu, gdzie były rozrowadzone dla spragnionych pluszaków dzieci.
Zastanawiam się czasem, skąd bierze się w dorosłych przekonanie, że pluszaki to jest coś, co dzieci uwielbiają i chcą dostawać(?)
Jak sięgam pamięcią to, oczywiście, miałam coś tam miłego, pluszowego do przytulania, ale ta zabawka sama w sobie była nudna. Nudna, bo nic się z nią (oprócz tego przytulania) nie dało robić. Nie chodziła, nie siadała, nie zginały jej się nóżki, nie bardzo się nadawała do ubierania. O klasę wyższe były lalki, ich czesanie, szycie ubranek, zabawy z królem kangurkiem w dom, robienie sekretów, gra w kapsle, puzzle, klocki, wszystkie te zabawki (i zabawy), gdzie trzeba się było wykazać jakąś inwencją, działać.
Tym bardziej dzisiaj, czy współczesne dzieci, dzieci ery gier komputerowych, elektronicznych gadżetów, niesamowitych możliwości świata zabawek, który przecież był kiedyś znacznie uboższy i mniej dostępny, tęsknią jeszcze do takich zabawek jak pluszaki?
Być może dziecko z Domu Dziecka ucieszy się z czegokolwiek, z samego faktu, że coś dostało, że ma coś na własność, z samego wyróżnienia przez kogoś podarunkiem, ale czy nie wolałoby np. wieloelementowych klocków?
Te pluszowe misie to dla mnie taki wyraz bezmyślności dorosłych, którzy chcą zadowolić swoją duszę dobrym uczynkiem, a w rzeczywistości idą po linii najmniejszego oporu, ciesząc się, że dali, ale już nie zastanawiając się, czy ten dar ucieszy obdarowanych.
e> poprawka z forowych nauk: nie po najmniejszej linii oporu!
Mam podobne obserwacje, sama lubiłam pluszaki dopiero jako nastolatka, natomiast mój synek w ogóle nie zwraca na nie uwagi.
Poza tym w wielu domach pluszaki w pokoiku dziecinnym leżą na górnych półkach lub służą do ozdoby łóżka.
A już najwiekszy jest klopot z wielkimi misiami, większymi od dziecka.
Cytat
A sami byli dla siebie większym ciężarem niż ciemność. Mdr 17,20
A sami byli dla siebie większym ciężarem niż ciemność. Mdr 17,20_2