Grzechy dzieciństwa film
sabunia portal
Fajne są takie filmy i zdjęcia z dzieciństwa Posiadam całkiem imponujące archiwum... Choć dawno go nie przeglądałem... Ale te zatracone talenty, o których ciągle przypomina mi rodzina... xD
Jeśli chodzi o przeszłość Polski to polecam książkę "7 Polskich grzechów głównych" Zbigniewa Zauskiego. Owy Pan przedstawił w swoim dziele ciekawe opinie i fakty historyczne, które tak naprawdę wyglądają inaczej, niż to jest na ogół przyjęte.
Witam :).
"Spacer po linie" James Mangold
''Spacer po linie'' ukazuje życie Johnny'ego Casha od wczesnego dzieciństwa (był synem drobnego dzierżawcy), poprzez szalone tourne z pionierami rock and rolla, wśród których byli: Elvis Presley, Carl Perkins, Jerry Lee Lewis i Waylon Jennings, po legendarny koncert w więzieniu Folsom w 1968. Cash był najbardziej rozchwytywanym muzykiem swoich czasów - u szczytu swej popularności sprzedawał więcej płyt niż Beatlesi. "Spacer po linie" to opowieść o narodzinach artysty, który odnalazł swój własny głos, stawiając czoła trudnej przeszłości, trawiącemu go gniewowi, uzależnieniu od narkotyków i pokusie łatwej sławy. Dzięki niepowtarzalnemu stylowi i piosenkom, przez które przewijają się takie motywy, jak: śmierć, miłość, zdrada, grzech, nadzieja i wiara, Johnny Cash stał się niekwestionowanym bohaterem swego pokolenia.
Zapraszam na film.
...........................................................................................................
Źródło: http://serwisy.gazeta.pl
Ja mogę odpowiedzieć. Bo lubię święta, lubię ubieranie choinki, pieczenie ciasta, gotowanie, lubię całą komercyjną otoczkę, lampki w supermarketach, kolędy w radiu, powtarzane co roku te same, stare filmy w TV. Święta kojarzą mi się z magią, a nieodłączną częścią tej magii jest dla mnie zapach choinki, śnieg za oknem i aromat pomarańczy. Są święta, u mnie w domu musi być choinka, bombki i stosy prezentów. Nie mam potrzeby łamania się opłatkiem, nie mam potrzeby poszczenia, nie idę na pasterkę, nie modlę się, kolędy śpiewam sobie pod nosem. Robię to co lubię, to co sprawia mi frajdę. Czemu akurat gwiazdka? Pewnie tylko dlatego, że wychowałam się w tym kraju i ta tradycja, to święto kojarzy mi się z dzieciństwem, kojarzy mi się niesamowicie, ma w sobie pewien sentymentalny ładunek.
Lubię też sobie od czasu do czasu utopić marzannę, pomalować jajka (chociaż wielkanocy poza wizytą u teściów, którzy sa wierzący raczej nie obchodzę i jaja maluję kiedy mnie najdzie ochota, nie święcąc ich) i zaopatrzyć wydrążoną dynię w podgrzewacz. Po prostu lubię. Te zwyczaje są dla mnie częścią dzieciństwa i przełożyłam je na swoje dorosłe życie w takiej formie, w jakiej mi odpowiadają.
Ślub kościelny wzięłam ponieważ mojemu mężowi bardzo na tym zależało. Wszelkie próby wybadania reakcji rodziny męża na ewentualny ślub cywilny kończyły się widowiskowymi omdleniami ze strony babci i zszokowanymi wyrazami twarzy u reszty. Wzięłam więc ślub kościelny. Sama się sobie momentami dziwię jak mnie do tego nakłoniono, bo z reguły zdanie innych w kwestiach moich poczynań mnie mało interesuję, zależało na tym jednak mojemu mężowi, a mi było w zasadzie obojętne więc się zdecydowałam. Generalnie z okresu przygotowań do ślubu mam masę wesołych wspomnień od oburzenia księdza, po tym gdy się dowiedział, że mieszkamy ze sobą bez ślubu od 7 lat, po oblaną spowiedź (grzechów było za mało ). W ramach kompromisu przywdziałam bordowy gorset i kremową wąską spódnicę (jakoś nigdy wizja bezy nie mieściła się w sferze moich marzeń), włosy miałam proste i nieprzyozdobione brokatem i nie urządziłam wesela a uroczystą elegancką kolację dla rodziny i przyjaciół. Nie było "majteczek w kropeczki" ani oczepin, ani orkiestry, ani wodzireja.
Ewetualnego potomka nie planuję chrzcić zanim nie będzie w stanie sam wyartykuować takiej chęći.
Mamma Mia
Sophie nigdy nie spotkała swojego ojca. Zaprasza więc, trzech potencjalnych ojcowskich kandydatów na swój ślub.
Dla mnie film słaby. Coś w wersji High Shool Musical dla dorosłych.Akcja filmu przewidywalna, zwrotów akcji właściwie brak. Jedynie na uwage zasługuje muzyka - fajnie odnowione wielkie przeboje Abby
+4/10
Se7en
Miastem wstrząsa seria dziwnych morderstw. Każda kolejna ofiara to swego rodzaju ucieleśnienie jednego z siedmiu grzechów głównych: obżarstwa, chciwości, lenistwa, lubieżności, pychy, zazdrości i gniewu.
Film rewelacja. Trzyma w napięciu do ostatniej sceny. Częste zwroty akcji, mocne dialogi i muzyka dają filmowi mroczny charakter. Nieprzewidywalne zakończenie, świetne kreacje Brada Pitta i Morgana Freemana.
10/10
Pamiętnik
Starszy człowiek przychodzi do domu opieki, by samotnej kobiecie czytać historię z pamiętnika: para przyjaciół z dzieciństwa zostaje rozdzielona przez wydarzenia II Wojny Światowej. Po latach udaje im się jednak spotkać.
Piękny film, kocham go oglądać. Rzadko się zdarza żeby film był tak dobry jak książka - w tym przypadku był chyba nawet trochę lepszy. Bardziej została rozwinięta młodość bohaterów. Typowy wyciskacz łez z wielkim przesłaniem. Rachel McAdams i Ryan Gosling cudownie zagrali pare kochanków. Film polecam każdemu.
10/10
Skazany na Bluesa
Film biograficzny opowiadający o życiu niezapomnianego wokalisty zespołu Dżem -Ryszarda Riedla.
Film oglądałam w autokarze wracając z wycieczki klasowej i zrobił na mnie ogromne wrażenie. Jako osoba orientująca się w sprawach narkotyków i narkomani dobrze rozumiałam Ryśka. Film nakręcony bardzo prawdziwie, a muzyka Dżemu nadaje mocny klimat. Jeszcze na koniec wielki szacun dla Kota.
Jak na Polskie możliwości:
+8/10
Upiorek w wydaniu Uwe zdecydowanie bardziej mi pasuje jako Upiorek teatralny niż jako podkładka do filmu z Butlerem. Mam nadzieję, że drogie forumowiczki wybaczą mi, jeżeli od czasu do czasu zdarzy mi się zboczyć w kierunku Upiorka z Butlerem, ale jest to mój pierwszy Upiorek, z jakim miałam kontakt.
Scena finałowa w lochach zawsze robi na mnie ogromne wrażenie. To tutaj Upiór przechodzi wewnętrzną przemianę. Ten bezwględny władca Opery, pan życia i śmierci dyrektorów i pracowników opery, upiór, który potrafi z zimną krwią powiesić na swoim sznurku Bouqueta, który stanowi dla niego (według Upiora) zagrożenie, który może odkryć jego kryjówkę, staje się kimś innym. Dochodzą w nim do słowa ludzkie odruchy, co u człowieka, który jest, cytując Martunię21, "porządnym wariatem", jest rzeczą niespotykaną.
Rozumiem, że Upiór po traumatycznym dzieciństwie miał pewnego rodzaju prawo być tym złym, mściwym demonem. W końcu z nim nie obchodzono się fair. W obecnych czasach Erik z uszkodzoną buźką byłby po prostu osobą niepełnosprawną, mającą prawo do życia w normalnym społeczeństwie. Z tymi talentami zrobiłby zapewne światową karierę muzyczną, teatralną itp. itp. Natomiast w XIX wieku osoby pokrzywdzone przez los, szczególnie takie, które odstawały od normy, były nieraz po prostu eliminowane ze społeczeństwa na różne sposoby: zamykane w domach lub zakładach, sprzedawane do cyrków, tak jak Erik, czy wręcz zabijane. Nieraz były traktowane jako dopust Boży czy wręcz jako kara za grzechy. Rzadko zdarzało się, żeby taka osoba zaistniała w szerszym świecie.
Uwe całkiem zgrabnie tego Upiorka nam pokazał. Kiedy trzeba, to Uwciowy Upiorek jest właśnie upiorny, co Uwe pokazuje ruchami, głosem. Kiedy dochodzi do przemiany w lochach, Upiorek nabiera tej "swoistej" aury. Upiór jest gniewny, nadal opętany morderczymi zapędami w stosunku do Raoula, a jednocześnie bezbronny jak dziecko, które szuka swojego miejsca na ziemi.
Chociaż pochodzenia rudej sfory domyśliłem się już niedaleko za początkiem książki.
To nie było trudne, bo wydawca rozpędził się chyba za bardzo i już na odwrocie książki, na okładce, zdradził to
Jacka Komudy polecam jego ostatnią książkę, którą autor zapowiadał już na konwencie fantasy w Szczecinie w październiku. Niedawno wyszła i mam dużą chrapkę na nią.
"Najprawdziwsza morska fantastyka. Mocna jak rum z portowej tawerny, ociekająca namiętnościami, krwią i słoną wodą, jak pokład okrętu w czasie abordażu.
Zbiór opowieści o najgorszych łotrach, piratach i buntownikach, jacy w XVII i XVIII wieku pływali po morzach świata. Ludziach, którzy dusze zastawili diabłu i ladacznicom w zamtuzach, cnotę zaś cisnęli w morze razem z Biblią i… swym byłym kapitanem.
Sześć nowel o złych wodach i przeklętych wiatrach, które gnają potępione żaglowce aż do wrót piekielnych otchłani. Do miejsca, gdzie za wszystkie grzechy czeka bezlitosna kara.
Książka rekomendowana przez prof. Jacka Czajewskiego, jachtowego kapitana żeglugi wielkiej: Wartka akcja, ciekawa intryga, pasjonujące opisy walk i manewrów żaglowców, krwawych zmagań ich załóg, pirackich obyczajów i zaskakujące epilogi każdej z nowel składających się na treść książki, nie pozwalają się od niej oderwać."
Książkę, którą przeczytałem jako ostatnią z tych, które chciałem zaprezentować w tym wątku, to:
Wiesław Myśliwski "Traktat o łuskaniu fasoli"
Przeczytałem. I absolutnie nie żałuję. Autor zabiera nas w przeszłość opowiedzianą przez starszego człowieka, który opowiedział całe swoje życie od dzieciństwa, przez wiek młodzieńczy aż do czasów obecnych. Życie pełne bólu wywołanego przez wojnę, po stracie rodziny, ciężki okres odbudowy z powojennych zniszczeń, fascynacje rzeczami na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło błahymi jak zakup kapelusza czy wielkie emocje podczas oglądania filmu w szkole. W dodatku Myśliwski zrobił to w świetny sposób. Przede wszystkim ten monolog, jest kapitalny. Czytając czujemy się jakbyśmy słuchali swoich dziadków, którzy z przymrużonymi oczyma opowiadają nam swoje życie i nie musimy o nic pytać, nic odzywać się. Często opowieść jest urywana, jakby zawodziła pamięć i bohater zaczyna nowy wątek, ale zawsze powraca do starego. Bardzo podobało mi się też to, że nie ma tu oceny postępowań kogokolwiek. Sami musimy stwierdzić, czy tak należy czy nie należy postępować. Naprawdę czyta się świetnie i książka pozostaje w pamięci na długo. Polecam.
Cytat
A sami byli dla siebie większym ciężarem niż ciemność. Mdr 17,20
A sami byli dla siebie większym ciężarem niż ciemność. Mdr 17,20_2