Grzegorz Moss
sabunia portal
Dnia Tue, 02 Oct 2007 11:54:11 +0000, Grzegorz Staniak napisał(a):
| Producent może odmówić czynności serwisowych w stosunku do sprzętu,
| który uległ nieautoryzwanej modyfikacji. I wbrew temu, co pisze
| Grzesiek, również takim modyfikacjom, które nie spowodowały
| bezpośrednio uszkodzenia
... a Magnuson-Moss Warranty Act jest po prostu świstkiem papieru bez
znaczenia. I od jutra serwisy samochodowe mogą zacząć odmawiać naprawy
samochodów które zawierają choćby jedną część nie pochodzącą od
producenta.
Sprawa nie dotyczy części zamiennych, czy zamienników w ogóle, a
modyfikacji istniejącej składowej urządzenia (a więc nie zamontowania
innych klocków hamulcowych a powiedzmy, przehartowania oryginalnych i
pultania się, że nie działają).
Pytanie jest, czy producent ma odpowiadać za konsewencje
nieautoryzowanych modyfikacji klienta, czy nie, a także, czy podejmując
działania serwisowe jest obligowany do uwzględniania wszelkich
konsekwencji płynących z tego, co klient sobie namieszał.
W przypadku samochodów to proste, nie nasza część, nie podlega gwaracji i
tyle. Ale przełóż to _nie_ na części zamienne, a działania modyfikujące
składowe urządzenia, tak jak pisałem, jeżeli rozwiercę dyszę w gaźniku,
to serwis ma obowiązek naprawy tego?
Pozwole sobie dokleic...
| | ... a Magnuson-Moss Warranty Act jest po prostu świstkiem papieru bez
| | znaczenia. I od jutra serwisy samochodowe mogą zacząć odmawiać naprawy
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
| | samochodów które zawierają choćby jedną część nie pochodzącą od
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
| | producenta.
^^^^^^^^^^
| Sprawa nie dotyczy części zamiennych, czy zamienników w ogóle, a
| modyfikacji istniejącej składowej urządzenia
Grzegorz Staniak <gstan@wp.plwrote:
On 02.10.2007, Ponure Zacietrzewienie <trasz_ni@buziaczek.plwroted:
| Sorry, ale "istniejąca składowa urządzenia" to jakby definicja części
| zamiennej. Nie ma znaczenia, czy to będzie klocek hamulcowy, fotel
| czy flash basebandu. To jest od lat potwierdzone w przypadku rynku
| Czyli wlasnoreczna wymiana (na inny niz dostarczany przez producenta)
| w telefonie komorkowym albo laptopie, dajmy na to, northbridge'a albo
| wyswietlacza LCD nie moze byc podstawa anulowania gwarancji producenta,
| tak?
Nie. Naprawdę nie wspominałem, że mówię o zdejmowaniu simlocka?
... i podkreslic.
Krzysztof Kucharski wrote:
Użytkownik "Stanislaw Sidor" <sts_nos@uranos.eu.orgnapisał w
wiadomości
[...]
| W kosmosie wieksze nie lataly (nie doszukalem sie o wiekszych mocach) :-
[...]
Bo i po co ? IMHO (zdaniem amatora) - porównywalne możliwości (no, może
poza globalnością zasięgu w przypadku teledetekcji satelitarnej) mają
takie np, TU-126 moss czy IŁ A-50 "Mainstay". ale to już rozważania
trącące OT ;-).
Globalność owszem, ale również odporność na przeciwdziałanie.
Inna sprawa że należałoby wymienić przede wszystkim Tu-142.
Nie to miałem na myśli. Sądzę, że prawdziwą przyczyną znaczenia tych
satelitów nie był sam _fakt_ zainstalowania na ich pokładach radarów, ale
_rzeczywiste, faktyczne_ zdolności teledetekcji i rozpoznania. Odnoszę
wrażenie, że nie sam radar był sednem tego systemu. Lub inaczej - nie
koniecznie był to klasyczny radar, pracujący na ultrawielkich
częstotliwościach. Jak podaje FAS, w dokumencie
http://www.fas.org/spp/guide/russia/military/sigint/rorsat.htm
,"the RORSAT spacecraft could reportedly detect destroyer-size ships in
good weather and aircraft carrier-size vessels in rough seas, but
submarine detection remained an elusive goal."
Hmmm. Ja to ostatnie zdanie tłumacze w następujący sposób: "...ale
wykrywanie OP pozostało nieuchwytnym celem". Ale może błędnie.
Zwraca uwagę wielkość wykrywanych okrętów nawodych i ... niedwuznaczna
sugestia pierwszoplanowego celu - OP. Zaś w działalność ZOP radar nie
koniecznie jest najważniejszym przyrządem. Sprawdzają się też czujniki
termiczne, detektory pola magnetycznego itp. A coś nie słychać, aby taki
sprzęt był w wyposażeniu RORSATów. Skoro nic o tym nie "mówi sie", to moze
"coś może być na rzeczy" ;-). Czyli - kilowatowy radar był zasłoną dymną,
ściągał na siebie uwagę, zaś prawdziwą robotę wykonywały systemy pracujące
w podczerwnieni.
System RORSAT nie był sztuką dla sztuki:-). Był to element systemu
zwalczania amerykańskich lotniskowców. System ten oprócz satelitów (przede
wszystkim RORSAT, ale także satelitów pasywnego rozpoznania
radioelektronicznego), składał się z samolotów Tu-142. Komponentem
uderzeniowym były okręty podwodne typu 949/949A (Oskar-I/II - nawiasem
mówiąc słynny Kursk należał do tego typu) wyposażone w rakiety dalekiego
zasięgu Granit. Ponieważ USA utrzymywały 15 lotniskowców (z czego 10 w
morzu) planowano wybudować 20 okrętów podwodnych (zakładano że 10 z nich
będzie w morzu) sledzących w czasie pokoju grupy lotniskowców. Ponieważ
zasięg hydrolokatorów był dalece niewystarczający dane do strzelania miały
one odtrzymywać z zewnątrz, przede wszystkim właśnie z kompleksu
kosmicznego.
Pozdrawiam
Grzegorz Szczepanik
Cytat

A sami byli dla siebie większym ciężarem niż ciemność. Mdr 17,20

A sami byli dla siebie większym ciężarem niż ciemność. Mdr 17,20_2