Grzegorz Świsulski Wrocław Szpital
sabunia portal
Na złamanie karku - W lipcu oddział ortopedyczny z placówki przy ul. Koszarowej przeniesie się do szpitala kolejowego
W godzinach szczytu podróż z północy Wrocławia na południe zajmuje co najmniej godzinę. Tyle właśnie będą musieli poświęcić na dostanie się do ortopedy nieszczęśnicy, którym wypadek zdarzy się na Osobowicach, Karłowicach czy Różance. Podziękować mogą urzędnikom.
Tak dramatyczna sytuacja wynika z tego, że już wkrótce jedyny oddział ortopedyczny z północy Wrocławia przeniesie się na południe – do szpitala kolejowego. Z Koszarowej na Wiśniową medycy przeprowadzą się w lipcu. W tym samym miesiącu ma też ruszyć ortopedia w nowym budynku Akademii Medycznej przy ul. Borowskiej.
– Dojdzie do szalonej koncentracji oddziałów urazowo-ortopedycznych w jednej części miasta. Tuż obok siebie będzie ortopedia w Akademii Medycznej przy ulicy Borowskiej, w szpitalu wojskowym i kolejowym – wylicza prof. Andrzej Wall, wojewódzki konsultant ds. ortopedii i traumatologii narządów ruchu. – A tymczasem reszta Wrocławia pozostanie bez odpowiedniej opieki w tym zakresie.
Takie zarzuty odpiera wicemarszałek Marek Moszczyński odpowiedzialny za służbę zdrowia. – Liczba świadczeń się nie zmiejszy, bo szpitale przyjmą wszystkich potrzebujących – upiera się marszałek.
– Marszałek chyba nie stał nigdy w korkach w rozkopanym Wrocławiu! – denerwuje się Jacek Bobrowski, który mieszka na Sołtysowicach. – Co z tego, że liczba świadczeń się nie zmniejszy, gdy ze złamaniem albo zwichnięciem trzeba będzie jechać do lekarza dwie godziny – zżyma się.
Moszczyński argumentuje jednak, że mieszkańcy innych miejscowości na Dolnym Śląsku mają jeszcze dalej do urazówek. Jednak trudno porównać z Wrocławiem sytuację w Legnicy, gdzie dojazd do szpitala z drugiego końca miasta zajmuje nawet w godzinach szczytu najwyżej kwadrans. Na terenie byłego województwa wałbrzyskiego działają trzy szpitale rejonowe z oddziałami ortopedycznymi.
Dyżury w nich trwają 24 go-dziny na dobę. – To szpitale w Wałbrzychu, Polanicy-Zdroju i Świdnicy – wyjaśnia Bugusz Stępniewski,ordynator szpitala im. Sokołowskiego w Wałbrzychu. – Oczywiście, dyżuruje też pogotowie ratunkowe i pacjenci z drobnymi urazami powinni udawać się właśnie tam. Nie odmawiamy jednak pomocy nikomu. Jeśli trzeba, przyjmujemy też chorych spoza rejonu – dodaje.
Według konsultanta wojewódzkiego sprawę rozwiązywałoby przeniesienie oddziału z Koszarowej do placówki przy ul. Kamieńskiego.
– To zabezpieczyłoby północną część miasta – argumentuje prof. Wall.
Szpital zaprasza
Z taką opinią zgadza się prof. Wojciech Witkiewicz, dyrektor szpitala przy ul. Kamieńskiego.
– U nas są dyżury ortopedyczne, ale często pacjenci są odsyłani do szpitala na Koszarowej. Dzieje się tak właśnie dlatego, że nie mamy odpowiedniego oddziału – wyjaśnia prof. Witkiewicz.
Dodaje równocześnie, że jego szpital ma warunki, by przyjąć do siebie oddział z Koszarowej. – Mamy szpitalny oddział ratunkowy, odpowiedni sprzęt i sale operacyjne – wylicza szef ośrodka.
Tymczasem wicemarszałek Moszczyński dowodzi, że na Kamieńskiego nie ma miejsca na ortopedię. – Trzeba by było dobudować kawałek szpitala. Dlatego oddział musi trafić do szpitala na Wiśniowej – argumentuje.
Starczy dla wszystkich
Lekarze ze szpitala kolejowego podkreślają, że i ich budynek nie jest przygotowany do przyjęcia nowego oddziału. – Mamy do dyspozycji tylko jedną salę operacyjną. Jeśli trafią do nas lekarze z Koszarowej ze swoimi pacjentami, zostanie całkowicie zablokowana – dowodzi Grzegorz Świsulski, ortopeda z Wiśniowej. – A poza tym każdy z nas do stołu operacyjnego będzie podchodził raz na trzy tygodnie. W ten sposób lekarze nie będą mogli się uczyć i doskonalić umiejętności.
Michał Rataj, dyrektor szpitala kolejowego, tłumaczy tymczasem, że w jego placówce znajdzie się miejsce dla personelu i pacjentów z Koszarowej.
– Nasza sala jest wykorzystywana średnio pięć godzin w ciągu dnia. Przy wprowadzeniu odpowiedniej dyscypliny pracy będzie funkcjonować przez osiem. Wtedy wszyscy lekarze będą mogli operować swoich pacjentów – twierdzi Rataj.
Kiedy będzie lepiej
Wicemarszałek Moszczyński pociesza, że we Wrocławiu sytuacja znacznie się poprawi za... 4, 5 lat.
– Wtedy powstanie ogromny szpital na Złotnikach. I tam wrocławianie z północy będą mogli liczyć na kompleksową opiekę – tłumaczy.
Jednak taki argument nie przekonuje mieszkańców naszego miasta. – Przecież przez te lata ludzie też będą sobie łamać ręce i nogi. I myśl o nowoczesnym centrum wcale im nie pomoże – irytuje się wrocławianka Marianna Wiśniewska.
Anna Waszkiewicz, PG - Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
http://wroclaw.naszemiasto.pl/wydarzenia/731192.html
Cytat
A sami byli dla siebie większym ciężarem niż ciemność. Mdr 17,20
A sami byli dla siebie większym ciężarem niż ciemność. Mdr 17,20_2