gromadzenie wody w organizmie ile kilo
sabunia portal
Witam:) Moja przyjaciółka też tak pociła się po porodzie strasznie,
ale dzięki temu pozbyła się ogromnej ilości kilogramów -
nagromadzonej wody w organiźmie. A więc do kiedy tak abrdzo się
pocisz- ciesz się - waga ci samoistnie spada:)ja mam nadzieję że tez
tak będę miała, bo woda bardzo mi się gromadzi. przytyłam już 18kg
przy normalnym odżywianiu - 38tydzien ciąży.
pozdrawiam:)
mysle ze lepzej i bardziej fachowej pomocy udziela Ci specjalisci od fitnesu na
forum "Fitnes" albo na kazdym innym o sporcie kobiecym
jest tez fajne forum o odzywianiu...i kupa prywatnych o odchudzaniu
ale z wlasnego doswiadczenia z cwiczeniami (a cwiczylam ostro) i odchudzaniu
powiem, ze nie spadnie Ci szybo z brzucha jesli bedziesz cwiczyc....cwiczenia
sa na wyrobienie miesni przede wszytkim....co prawda przyspieszaja
spalanie...ale przeciez zeby zrzucic kilogram tluszczu z calego organizmu
musisz spalic 7000 kCal.....a dzienne zapotrzebowanie to jest ok 2000...czyli
pomysl ile trzeba Cwiczyc zeby spalic ten tysiac...ktory i atm zejdzie Ci z
calego ciala..czli z brzucha mala czesc
jesli chcesz sie szybko pozbyc brzucha lepiej dostosuj diete taka aby nie
gromadzic wody i pozbyc sie tej ktora masz nagronadzona...pozbyc sie obrzeku
ktory jest np kiedy jesz jeden duzy posilek i gromadza i sie gazy i soki
trawienne
cwiczenia cwiczeniami...ale to szybich efektow nie da...zeby zauwazyc jakies
zmiany w ksztalcie bedziesz musiala z pol roku cwiczyc
TROCHĘ PRAWDY!
Twój organizm przeżył pewnie szok i zaczyna coś gromadzić na trudne
czasy. Po pierwsze nie przejmuj się...Po drugie zweryfikuj wszystko
co do tej pory robiłaś:
1. Dieta: Co dokładnie wyłączyłaś z diety? Radzę Ci nie łączyć
pokarmów, jak jesz warzywa to warzywa, jak owoce to owoce, mięso to
mięso. Żołądek wtedy wie co trawi, nie męczy się i nie robią się
zlogi. Nie jedz zup, dżemow, kwaszonych rzeczy i nabiału. Po
tygodniu zobaczysz mega efekt. Pij dużo wody i świeże soki. Rano
owoce, koło 12 mięso, później warzywa. Po 18.00 nie jedz nic. Moze
być ewentualnie jakaś drobnostka.
2. Ćwiczenia: areobowe, nie siłowe. Wyciskanie siudmych potów Ci nie
pomoże tylko zaszkodzi. Ubierz się ciepło na siłownie, w dres nie
przepuszczający powietrza, najlepiej stary dobry ortalion. Wejdź na
bierznię i co 5 minut zmieniaj tempo. Tak chodź i biegaj przez 20
minut. Później na rower i to samo. Ćwicz pośladki i uda, brzuch -
małe obciążenie, dużo powtórzeń i serii. Obciążenie powinno się
zwiekszać nie zminiejszać. Ale nie przesadź!
Poza tym kup sobie tabletki na rozbudowe flory bakteryjnej w
jelitach (są naturalne) i jakiej zioła do picia na alkoholu - wyjdą
z Ciebie toksyny.
Zastosuj sie a schudniesz ładnie i bez efektu jojo. Ja mam za sobą
10 kilogramów. Powodzenia!
witam, u mnie wygląda to tak: jestem kanapkożercą. w zasadzie wszystko inne
moze dla mnie nie istnieć. Na śniadanie kanapki, na obiad kanapki, na
kolację... kanapki. Oczywiście w grę wchodzi tylko ciemne pieczywo. Do tego
jakaś chuda szyneczka, pomidorek i ogóreczek. Nie solę jako ze mam problem ze
zbytnim gromadzeniem wody w organizmie. Do sniadania piję kawę, w ciągu dnia
jeszcze jedną + litr / dwa wody na dzień.
Taki nawyk zywieniowy wynikł z tego, ze kiedyś miałam cztrey / pięc kg za duzo.
Coż, straciłam moze dwa kilo i na tym koniec. Od czego powinnam zacząc zmianę
diety zeby nie przybrac a jeszcze ciutkę stracić?
No i problem dotatkowy: nie moge pic za duzo mineralki bo mam tendencję do
trzymania wody. Puchne jak balon. Pomagam sobie jakimiś specyficznymi
herbatkami i jakoś działam. Wolalabym jednak wypracowac sobie jakiś naturalny
mechanizm w organizmie, bez wspomagania.
Czy macie jakiś pomysł?
pozytywnie
wczoraj sie pocieszylam
przyszla do mnei kumpelka ktora miesiac temu urodzila coreczke...
jak ja widzialam tuz przed porodem, narzekala na celulit, ze ponad 20 kilo
utyla itp...
teraz normalnie szok, dziewczyna zrzucila od razu prawie te kilogramy, brzuch
plaski!!! skumajcie niezle co :) okazuje sie ze na skutek ciazy organizm
gromadzi mnostwo wody stad bardziej widoczny robi sie celulit...
i wydaje sie ze jestesmy na maksa grube..
ja juz sie nie stresuje, smaruje sie, rozstepy mam i tak, ale co, za 2 miesiace
bede juz przytulac mojego okruszka :)
Tabletki mają większy pałer niż herbatka.
Pierwszy tydzień po rozpoczęciu kuracji to gehenna. Syf na syfie syfa syfem syfi :P
A dodatkowo działa moczopędnie i spada kilo na na samym początku :D
Ja osobiście łykam przed okresem, pryszcze i tak mam, ale organizm nie gromadzi
wody aż tak :)
Powiększenie biustu często związane jest z gromadzeniem wody w organiżmie, które
może się zwiększyć pod wpływem brania tabletek. Najczęściej jednak, po
odstawieniu, biust wraca do swojego poprzedniego kształtu. Często "rośnie biust"
dla tego że podczas brania tabletek nabieramy paru dodatkowych kilogramów i
zwiększa sie ilość tkanki tłuszczowej także w piersiach. Tabletki pomogą jedynie
wówczas, gdy brak biustu jest spowodowany hirsutizmem, lub nadmiarem hprmonów
męskich. To jest normalna choroba, którą leczy się środkami antyandrogennymi
(np.Diane-35), ale to diagnozuje się na podstawie badań endokrynologicznych
(stężenie hormonów w organiźmie). Powiększenie biustu jest absolutnie
indywidualną reakcją organizmu na pigułki hormonalne w ogóle, a nie na konkretny
preparat!
Tak to tłumaczy mój ginekolog.
pzdr
Przyznam, że miałam identyczne skojarzenie. Ale wiem, że to zgadywanka, może
żonie co innego dolega. Jeśli to jednak jest ta (nieskutecznie traktowana)
niedoczynność tarczycy, to zaiste ognia się nie rozpali, kiedy całe ciało (i
psyche!) są w trybie oszczędnościowego wydatkowania energii. Wtedy wszelkie
"niechcenie się" nie jest pozą ani lenistwem, ono obezwładnia, ono jest realne,
z chemii ciała. Mam porównanie. Been there, done that. Z tyciem też ciężko, bo
to w dużym stopniu gromadzenie się wody. Można obciąć słodycze itd., ale
metabolizm jest nieporównywalny z wersją z tarczycą działającą normalnie. Znowu
- been there, done that, wiem, jak to jest stracić 10 kilo zupełnie bez
zawracania sobie tym głowy, tylko dlatego, że wreszcie organizm ruszył
(odpowiednie leki). A ruch jest ważny, jak się zacznie, potem jest łatwiej,
kilka molekuł się jakoś ruszy w człowieku. Wspólne regularne spacery z psem to
samo zdrowie.
hej :)
na kilka dni przed miesiączką organizm kobiety gromadzi parę litrów wody, stąd
naturalną rzeczą jest, że ważymy wtedy o kilka kilogramów więcej i jesteśmy
troszeczkę "obszerniejsze", zwłaszcza w rejonie brzuszka, gdzie zachodzi też
wiele innych zmian fizjologicznych z tej samej okazji... być może u Ciebie
nastąpiła właśnie taka zmiana..?
pozdrawiam serdecznie :)
abra.cadabra
Antydepresyjne a tycie
Witajcie. Brałam przez pół roku tabletki antydepresyjne i przez ten czas
przytyłam 8 kilogramów, przestałam mieścić się w swoich ciuchach. Nie biorę
leków od ponad miesiąca , wprowadziłam dietę ale waga ani nie drgnie.
Chciałabym podyskutować tu z osobami które mają ten sam problem. Czy po
odstawieniu leków wróciliście do swojej poprzedniej wagi, jak szybko i jakim
wysiłkiem. :) Dodam jeszcze że w czasie brania leków ćwiczyłam ale z tego co
zauważyłam nic to nie pomagało. Zastanawiam się jaka była przyczyna tycia, w
zasadzie nie miałam większego apetytu , nie objadałam się. Może gromadzenie
wody w organizmie? dziwna sprawa.
Pozdrawiam serdecznie.
Villi.. Nie martw się proszę! Być może jest to malutki efekt jo jo, nagłe zwiększenie dawki kalorii. A być może te kilogramy, które z Ciebie spadły, to nie był tylko tłuszczyk, ale także woda, która musiała po prostu wrócić do poziomu równowagi i to zrobiła. Jest jeszcze jedna opcja, może jesteś przed miesiączką. Ja kilka dni temu byłam i chudnięcie się zatrzymały, a wręcz przytyłam dwa kilo (też przez gromadzenie się wody). Więc Kochana nie przejmuj się, to na prawdę może być naturalna reakcja organizmu, tak mi się wydaje. Nie przerywaj diety, ale może ją trochę zmodyfikuj. Fakt, nie wiem co jesz, ale może niektóre produkty Ci nie służą, no i się ruszaj. Także uważaj na regularność posiłków oraz pory, żebyś nie za późno jadła. Zobacz będą efekty. Nie martw się!!! Jestem z Tobą Feratu (VIII dzień „Diety 13 dniowej”
tak jak gofera wzięłam się za siebie około 2 miesiące temu. dziś zaczęłam 8
tydzień (wspieramy się nawet w innym wątku). tego co zaczęłam kilka tygodni temu
nie nazywam "odchudzaniem się", tylko wprowadzeniem w życie zmian w zakresie
jedzenia i sposobu spędzania wolnego czasu (nie na kanapie z książką, choć i na to
jest czas, tylko na gimnastyce przed telewizorem). nie zamierzam się odchudzać do
dnia.... ani nie mam w planie zrzucenia konkretnej liczby kilogramów. tak jak jest
teraz ma już być na stałe i czasem tylko będę pozwalała sobie na małe grzeszki
(nawet majonez, którego nie jadłam od 7 tygodni). moim zamysłem od początku
było lepiej się czuć i wyglądać. i jak na razie dobrze mi idzie.
nie stosuję żadnej konkretnej diety. zastosowałam się tylko do wskazówek fachowca
od fitnesu, który podzielił jedzenie na zielone, żółte i czerwone (tak jak sygnalizacja
świetlna na przejściu dla pieszych). ja tylko staram się jeść jak najwięcej zielonego
uzupełnianego żółtym i unikać czerwonego. Sprowadza się to do jedzenia dużej
ilości warzyw/owoców, chudych mięs/ryb, odtłuszczonego nabiału, wyłącznie
pełnoziarnistego pieczywa, brązowego ryżu. z tłuszczy używam przede wszystkim
oliwy z oliwek. z tych składników można zrobić mnóstwo pysznych potraw. piję też
dużo wody mineralnej. czuję się naprawdę świetnie i nie bywam głodna. ten
fachowiec od fitnesu powiedział parę rzeczy, które zapadły mi w pamięć. stwierdził
mianowcie, że ludzie przeważnie nie jedzą za dużo, tylko jedzą źle, a do tego się nie
ruszają. gdy już zdecydują się na jakąś dietę, to przeważnie traktują ją jak coś
przejściowego, męczącego i trudnego do zniesienia i po okresie "udręczania się"
wracają do starych nawyków. w rzeczywistości "na diecie" powinno się być całe
życie i tylko czasem pozwalać sobie na odstępstwa od niej. często będąc na diecie
ludzie się głodzą i liczą na natychmiastowe rezultaty. nic bardziej błędnego. głodny
organizm spowalnia przemianę materii, a po dostarczeniu kalorii natychmiast
gromadzi "zapasy" na gorsze czasy. ruch i zielono-żółte jedzenie jest genialnym
rozwiazaniem problemów :) przynajmniej jak dla mnie :)
ćwiczę 6x w tygodniu w domu. jak już pisałam w innym wątku zawsze jest to około
pół godziny aerobiku i ABS, 3x w tygodniu robię ćwiczenia na nogi/pośladki oraz po
2x w tygodniu na ramiona/ręce i klatkę piersiową/plecy. Średnio wychodzi około
70min dziennie.
pozdrowienia dla wszystkich próbujących zmienić złe nawyki na lepsze :)
Cytat
A sami byli dla siebie większym ciężarem niż ciemność. Mdr 17,20
A sami byli dla siebie większym ciężarem niż ciemność. Mdr 17,20_2