gratulacje urodzinowe śmieszne
sabunia portal
Jakis rok temu jadąc autobusem miejskim (pisze o tym dlatego bo
parsknęłam smiechem) dostałam smsa z gratulacjami dot. urodzin mojgo
dziecka, zapytanie o mój stan zdrowia a najlpsze ze ktos zwrocil sie
do mnie "Sylwuś" a że mam na imię Sylwia to najpierw parsknęłam tym
smiechem a poznij przeczytalam chyba z trzy razy :D Musze zaznaczyc
ze dzicka zadnego nie urodzilam do tej pory :)
Poinormowalam o pomyslce ale niesttey nie dowiedzialam sie do tej
pory kto napisal tego smsa. Natomiast do mojj babci na stacjonarny
ciagle dzwonia z pytaniem czy to wodociagi :) od chyba 10 lat co
jakis czas ktos si myli, pewnie z racji tego, ze w czasach kiedy
telefony stacjonarne ieli nieliczni, moj dziadek idac na emeryture
dostal w prezencie NUMER a ze byl kierownikiem wlasni w wodociagach
to wynikato z tego :) ale nowy numer w ksiazce jest od conajmniej 10
jak nie wiecej lat, wiec nie mam pojecia skad ludzie biora ten
nasz :)
A kiedys tez zadzwoniono do mojej babci i pytano czy to kostnica,co
nie bylo smieszne bo akurat zmarl moj tato a pozniej dziadek...
zycie.
swoja droga dobry wątek :) na miare Rankingu najbardziej skąpego
faceta :) Mam nadzieje, ze sie rozwinie :)
I moje dzieci mają swoje pudła z pamiatkami- opaski ze szpitala, szatki z
chrztu, pierwsze mikro-skarpeteczki, kartki z gratulacjami. Oprócz tego
zapisujemy ich śmieszne teksty i karteczki z nimi umieszczamy w albumie ze
zdjęciami. Co pewien czas robimy sesję nagraniową- wierszyki, piosenki i
generalny hyde-park ( na kasecie magnetofonowej). A- i każde dziecko ma w
urodziny robione zdjęcie z zegarem wskazującym godzinę jego narodzin.
Jestemzadowolona-nawet z siebie.Posprzątałam,ugotowałam zupę.Byłam w szpitalu u
najmłodszej wnusi. moja średnia wnuczka rozmawiała ze mną przez
telefon,otrzymałam wiadomość od młodszej synowej i b.śmieszną kartkę z
gratulacjami z powodu urodzin wnuczki. Mam tylko wątpliwości , czy mi się
należą ,bo nie miałam w tym żadnego udziału.
Gratulacje dla niespodziewanych mamuś (moja ciąża to też niespodzianka).
Madziu wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.
Byłam wczoraj na kolejnym USG i pan doktor zakwestionował dziewczynkę,no cóż już
niedługo sama się przekonam kto fika u mnie w brzuchu,śmieszne jest to że chcę
wiedzieć a lekarze nie są przekonani do tego co widzą.Pozdrawiam.Grażyna.
piotrpanek <piotrpanek@gazetaQQQ.plQQQwrites:
| To ja ratuję sytuację, stwierdzając, że zapewne Michał użył liczby
| mnogiej skądinąd wiedząc, że ja też się nie spotkałem. Zatem - my
| (przynajmniej dwaj) - nie.
Tak, gratuluję orientacji językowej - o to mi chodziło.
Dodam tylko, że zaimki stosujemy dopiero po uprzednim wypowiedzeniu
zastępowanego przez nie "imienia"(no, może z wyjątkiem zaimka "ja" w
bezpośredniej rozmowie). A więc najpierw należało wymienić osoby, a
potem zastąpić je zaimkiem "my". Bez tego mamy wypowiedź śmieszną: albo
w pluralis maiestatis, albo w pluralis towarzysztis...
Trzej, bo i Qrczak. Poza tym to jest cytat z "Mikołajka" - tylko że
jak niektórzy czytali tylko biuletyny partyjne to mogą nie pamiętać
8-)
Trzej - to to już jest "wielkie mnóstwo".
Język towarzyszy był na tyle powszechny w PRL, że nie potrzeba było
sięgać do biuletynów.
Ja nawet Jacka i Agatki nie przerabiałem, gdyż byłem już "za duży", a
co dopiero Mikołajka, który w Polsce pokazał się dopiero po roku
1986!!! Dzieli więc daty naszych urodzin kilka pokoleń, zrozumiałe, że
i doświadczenia językowe mamy różne.
Inną, brzydką, różnicą między nami jest jednak to, że ja tylko
_poinformowałem bez połajanek_ o swoim osobistym zetknięciu ze słowem
"ryrać", natomiast mój oponent uznał się za wszechwiedzącego, zdolnego
do wypowiadania się za "mych" i wszystkich.
60. grizzlin' urodziny I LO w Gdańsku
Z całym szacunkiem, ale I-ka może mogła mieć status najlepszej szkoły w tzw.
Gdańsku jakieś 10-15 lat temu. Obecnie zajmuje dosyć mierną pozycję szkoły
znienawidzonej. Ale tak a propos klas matematycznych - w Olimpiadzie
Matematycznej w swoim regionie zajęła (pod względem ilości uczestników) II-gie
miejsce - zatem I-sze w Gdańsku. Niewątpliwie za sprawą tak znamienitych
profesorów jak p. Daszke. Niemniej, poziom wykształcenia w Gdańsku jest
dramatycznie niski. Wspomniane dyrektorskie veto(zresztą pochodzące od
człowieka, który nie za bardzo potrafi się podpisać w miejscu do tego
przeznaczonym) czy brak inicjatywy ze strony nauczycieli nie dotyczy jedynie I-
ki. Śmieszne wydają się również stypendia przyznawane przez miasto. Zamiast
wspierać talenty pieniądze są rozdrabniane i rozdawane uczniom z określoną
średnią i "osiągnięciami", które zazwyczaj są śmieszne. Nie wspomnę o
sposobach, w jaki są one spożytkowywane. Tak marnuje się pieniądze przeznaczone
na rozwój młodego pokolenia. Gdańska edukacyjna degrengolada rozkłada się
równomiernie na wszystkie szczeble krzywo reformowanej edykacji, opartej na
nadal socjalistycznym podejściu do nauczania, ogólnym braku zainteresowania ze
strony nauczycieli(którzy często powinni być poddani intensywnym badaniom
lekarskim jak i sprawdzeniu umiejętności nie tyle samego nauczania, co własnej
wiedzy z przedmiotów, których nauczają) oraz atmosferze skłaniającej ucznia do
oddania się słodkiej dekadencji, a nie rzetelnemu zgłębianiu wiedzy. Gdańskie
licea w znacznej większości (a z podupadającą I-ką na czele) są nie miejscem
rozwoju intelektualnego i społecznego, a miejscem dorastania wśród spryciarstwa
i jakby "niezauważanego" krętactwa. Gratuluję Gdańskowi przyszłych obywateli.
(Oczywiście nie wszędzie sytuacja przedstawia się tak paskudnie - jednak
szkoły "trzymające poziom" są w mieście rzadkością, nie wspominając o komicznym
podejściu do V L.O. jako "bazy informatycznej Gdańska" szczycącej się 2
(słownie:dwoma) uczestnikami 2 etapu Olimpiady Informatycznej, podczas gdy III
L.O. w Gdyni miało ich ok.40 (słownie:czterdziestu)).
| O, i to jest właśnie świadoma i godna podziwu postawa! Nasza dyskusja
zboczyła na bardzo niskie tory, czyli przekomarzanki do czego mogą dzieci
się przydać a do czego nie. A prawda jest taka, że podstawą posiadania
dzieci lub nie jest właśnie odpowiedzialność i świadomość własnych decyzji.
I odpowiedzialność dotyczy zarówno posiadania dzieci, jak i świadomej z nich
rezygnacji. Każdy wybór jest indywidualny i uwarunkowany innymi przyczynami,
ale każdy jest dobry, pod warunkiem, że świadomy. Nie jest argumentem
nawoływanie za posiadaniem dzieci, po to, żeby nam przyrost naturalny nie
spadł, czy po to, żeby miał nam kto na starość ślinę z drżącej brody
ocierać, podobnie jak nie jest argumentem, twierdzenie, że kobieta
posiadająca dzieci musi koniecznie spać do roli istoty podrzędnej zamkniętej
w ciasnym kręgu pieluch i mleka w proszku.
Moje opowiedzenie się za nie posiadaniem dzieci jest moim własnym i
świadomym wyborem i uważam, że największą głupotą jaką można zrobić, jest
urodzenie dziecka a potem jakoś to będzie, jeśli w głębi duszy wcale się
tego nie chce, ponieważ świadczy to właśnie o braku odpowiedzialności.
Natomiast świadome podjęcie decyzji o posiadaniu potomstwa, jest równie
mądrą decyzją, co świadomy wybór bezdzietności - i o to w gruncie rzeczy mi
chodziło.
Patrycja
Niechcący wywołałam dyskusję, która całkowicie odbiegła od tego, o co mi
chodziło. Po liscie Vladbal poczułam sie jak ostatnia ściera, a może i
morderczyni niewiniątek, wyprana z wszystkich wyższych uczuć. Przez kwadrans
nie mogłam dojść do siebie. Czym Patrycja i ja zasłużyłyśmy na takie opinie?!
My tylko wyraziłyśmy swoje przekonania.
Chciałabym serdecznie podziękować M z Kropką i Maćkowi Marchewczykowi za obronę
kobiet, które świadomie nie rodzą dzieci i nie są pozbawione w/w uczuć oraz za
obronę ich prawa do własnych przekonań i dysponowania własnym ciałem.
Wszystkim starającym się upodlić kobiety świadomie bezdzietne życzę zdrowia i
niech idą swoją drogą. Natomiast sobie - nie życzę spotkań z takimi ludźmi, bo
to, co uprawiają to jest bolszewia i faszyzm. W epoce stalinizmu i faszyzmu
ostro dążono do dużej rozrodczości kobiet i wszelka regulacja urodzin była
zakazana. Informuję o tym młodych, żeby nie myśleli, że obecne prawo
antyaborcyjne i faktyczny zakaz nauczania o planowaniu rodziny jest wymysłem
naszej kulawej demokracji.
Patrycja, jak widzisz, Twój pomysł z Podziemną Międzynarodówką Odpowiedzialnych
Inaczej wcale nie jest śmieszny. Jak tak dalej pójdzie trzeba będzie o tym
pomyśleć poważni. Ja już chyba nie dożyję jej rozkwitu w tym kraju, ale
wszystkim zainteresowanym życzę powodzenia.
Może napisałam za ostro i uraziłam kogoś. Przepraszam, ale odpowiedziałam w
duchu listu Vladbala, który uraził mnie swoim atakiem. Każdemu według zasług.
Gratuluje Patrycji, że spokojnie przeczekała tę burzę. Ja potrzebowałam kilku
dni, aby nie odpowiedziec jeszcze ostrzej, na co miałam szczerą ochotę.
Jasia
Cytat
A sami byli dla siebie większym ciężarem niż ciemność. Mdr 17,20
A sami byli dla siebie większym ciężarem niż ciemność. Mdr 17,20_2