Gramatyka angielska Czasowniki modalne
sabunia portal
opisujące ile czego jest". "Sto". "tysiąc" i "milion" w myśl tej
postępowej definicji liczebnikami nie są.
Tysiące i miliony rozumiem, ale jak Pan wykolegował "sto"?
Ja jestem przywiązany do tej zacofanej definicji nie tylko dlatego,
że sam jestem zacofany (co może też), ale dlatego, że jest bardziej
pożyteczna i twórcza. Przyjmując ją można zacząć rozprawiać o tym,
jak liczebniki się odmieniają, jak ta odmiana zanikała i pojawiała
się na przestrzeni dziejów, jak sprawa wygląda z liczebnikami w różnych
językach. No i w ogóle można uprawiać naukę o języku -- zajmować się
gramatyką czy fleksją.
A od zmiany definicji liczebniki przestaną się odmieniać?
mają wszystkie czasowniki modalne". Fajna sprawa, ja sobie coś takiego
moge wyobrazić -- wbudowane w gramatykę stopniowanie modalne czasowników.
No, pewnie są nawet takie języki. Ale nijak się to ma do tego, co
miałaby znaczyć modalność po polsku.
A skoro podejrzenie o modalność padło w kontekscie polszczyzny, to coś
To nie jest moje podejrzenie, co więcej --- uważam je (z tą czy podobną
definicją) za niepotrzebne. Na razie żaden argument mnie nie przekonał,
że mogłoby ono na cokolwiek się przydać. Ciągle też nie wiem, jak poznać
te modalne. Wiem, jak poznać angielskie czy niemieckie, więc nie jest
tak źle, może nauczę się rozpoznawać i polskie.
vdb
Billcow wrote:
Dzięki. A nie znasz tytułów i ich autorów? Łatwiej by mi było kupić.
| Polecam słowniki i podręczniki gramatyki angielskiej.
| Mariusz Górnicz
Hmm, własnie uprzytomniłem sobie, że własciwie nie korzystam z prac
polskich autorów napisanych po polsku (a uczę) - ale to nie oznacza, że
są słabe. Nie mogę więc podać konkretnych tytułów, ale proponuję
kierować się nazwami wydawnictw dobrej marki np. WSiP. Z drugiej strony
nie jestem przekonany do książek wydawnictwa "Altravox" (z wyjątkami).
Jeżeli zas chodzi o książki napisane po angielsku, polecam "Practical
English Grammar" Thomsona i Martineta z dwoma zbiorami ćwiczeń -
Exercises 1 i 2 [zgadnij, który jest łatwiejszy :-)].
Wracając do "musiałem". Wiedz, że czasowniki modalne "musiec, móc" itp.
mają dwa znaczenia. W przypadku musieć są to: 1. koniecznosć wykonania
jakiejs czynnosci (Musze to zrobic), 2. wyrażenie pewnosci (Musiał się
pomylić = na pewno się pomylił). Tłumaczenie zależy w dużym stopniu od
tego, które znaczenie chcesz przekazać.
Ale to naprawdę nie jest lista dla uczących się angielskiego...
Mariusz G.
Hmm, znane zjawisko z tym kuciem, szczegolnie transformacji bez sensu.
Mialam kiedys ucznia, dysklektyka, zdawal mature ustna, ale oczywiscie
gramatyka i na tej byla podstawa. Nie byl w stanie zrobic nawet najprostszej
transformacji, bo jakis 'madry" nauczyciel kiedys mu obajsnil, ze zeby robic
cwiczenia nie musi rozumiec, o co w zdaniu chodzi.
Chlopak czytal zdanie tylko o momentu, az zobaczyl czasownik, ktory trzeba
wstawic w odpowiedniej formie i rpobowal sie orientowac po slowach-kluczach.
Czyli za kazdym razem jak widzial now, to na bank present continous itp. reguly
i struktury do tego mu sie mylily niemilosiernie, bo to dyslektyk. Operowal tez
nazwami, i jak widzial can, to krzyczal glosno i z przerazeniem, ze to modalny,
i ze on modalnych nie umie i nie zna, bo sa baaaardo trudne.
Nie macie pojecia, ile czasu zajelo mi przekonanie go, ze jednak warto rozumiec
tresc zdan, i ze w angielskim przede wszystkim chodzi o sens, a terminologia
gramatyczna to sprawa drugorzedna.
POzdrawiam,
Kociamama.
silic napisał:
> Bez sensu to są twoje wypowiedzi. Cały czas to samo.
Jak to to samo? Po raz pierwszy pisze o rodzajach gramatycznych.
...> W angielskim wcale nie ma ta
> k
> mało tych rodzajów
Praktycznie nie ma rodzajow! On i ona mowi sie TYLKO o osobach. Wszystkie
rzeczowniki to IT. To jest proste jak drut. Czasem mowia o krajach 'ona'.
> a za to są inne rzeczy ( choćby czasowniki modalne ).
W angielskim wszystko poza ortografia i wymowa jest latwe. Gramatyka jest latwa.
> Jeszcze
> u nich inaczej się pisze a inaczej czyta - to już szczyt bezsensu.
Tak, to prawda. Jak sie slyszy slowo po raz pierwszy to nigdy nie wiadomo, jak
je zapisac.
> Jeszcze załóż temat o tym dlaczego stół nazywa się tak , mimo że sie przy nim
> siedzi a nie stoi...
Ale sam stol stoi! A ten, ktory przy nim siedzi nazywa sie siedzacy, a nie
stojacy. Jesli to jest dla ciebie problem to sam zaloz sobie taki watek, dla
mnie to nie jest problem.
Van den Budenmayer:
Modal verbs to jest coś, z czym się styka osoba ucząca się
np. angielskiego, i to dość wcześnie. Mają one tam sens, bo
zachowują się inaczej (mają inną odmianę i składnię) niż reszta.
Jeszcze nie rozstrzygnęliśmy sporu o to, czy w języku polskim istnieją
czasowniki modalne.
W każdym razie przenoszenie na siłę kategorii gramatycznych z języków,
dla których one zostały stworzone, do języków, z którymi nie mają one
niczego wspólnego, nie jest polskim wymysłem, my tylko /are returning/
/favour/ Anglikom, którzy upierają się, że w języku angielskim
istnieje /inflexion/ a nawet /declension/. Jako dowód podają zaimki:
* przyp. podmiotowy: /I/,
* przyp. obiektowy: /me/,
* dopełniacze są dwa
-- /determiner/ : /my/
-- /nominal/ : /mine/.
Kiedy Anglicy klasyfikują język angielski na potrzeby Anglików (w
przeciwieństwie do nauczania cudzoziemców), to mogliby powiedzieć, że
/I/ i /me/ to całkiem różne zaimki, zamiast udawać, że jedno jest
formą fleksyjną drugiego. Przecież tłumaczenie pojęcia deklinacji i
roli przypadków komuś, kto może tego doświadczyć tylko na kilku
wybranych zaimkach, jest znacznie trudniejsze.
Podobnie jest z przysłówkami w niemieckim. W gramatyce języka
niemieckiego (nie tylko dla cudzoziemców uczących się niemieckiego)
jest rozdział o przysłówkach, a w nim stwierdzenie, że (z nielicznymi
wyjątkami) mają one postać dokładnie taką samą jak podstawowa forma
przymiotnika. Skoro tak, to po co taka kategoria gramatyczna?
- Stefan
Cytat
A sami byli dla siebie większym ciężarem niż ciemność. Mdr 17,20
A sami byli dla siebie większym ciężarem niż ciemność. Mdr 17,20_2